Do niebywałej sytuacji doszło w środę w Orlen Arenie. Z powodu spóźnienia służb medycznych Nafciarze mecz z Piotrkowianinem przegrali walkowerem.
Czas spóźnienia przekroczył 15 minut, w związku z czym przedstawiciele drużyny Piotrkowianina zdecydowali, że nie wyjdą na parkiet na mecz z Nafciarzami i wygrają walkowerem 10:0.
– To nie my przegraliśmy, przegrała piłka ręczna – tak trener Lars Walther rozpoczął konferencję po walkowerze, jaki dotknął Orlen Wisłę Płock.
– To jest coś, o czym w najbliższych dniach będzie mówiła cała Europa – kontynuował Duńczyk – Jestem niezwykle rozczarowany, bo ktoś zapomniał, że to jest sport. Myślę, że rozegranie tego meczu niewiele zmieniłoby sytuację Piotrkowa, ale dla nas może to być brzemienne w skutkach. Szkoda mi także ludzi, którzy przyszli dzisiaj obejrzeć dobre widowisko. Musieli wrócić do domów z niczym. Regulamin regulaminem, ale jestem niezwykle rozczarowany postawą zawodników z Piotrkowa. Przecież tu chodzi o sport, a on poniósł dziś wielką porażkę! – zakończył Walther.
W konferencji wzięli udział także przedstawicie Zarządów obu klubów. Prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński zaprezentował dokument potwierdzający zamówienie służb ratowniczych z dwudniowym wyprzedzeniem na 6 lutego, na godzinę 17.00. Na tą chwilę trudno jest jednoznacznie określić czas spóźnienia się służb medycznych. Wiadomo jedynie, że była to kwestia od 30 sekund do czterech minut w stosunku do regulaminowego kwadransa (o ile jakiekolwiek opóźnienie miało miejsce). W najbliższych dniach cała sytuacja zostanie wyjaśniona. Prezes Miszczyński nie wykluczył, że klub odwoła się od decyzji delegata, który miał stwierdzić opóźnienie się przybycia służb medycznych, na podstawie czego zawodnicy z Piotrkowa podjęli decyzję o nierozgrywaniu meczu z Nafciarzami.
portalplock.pl napisał:
Dyrektorka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego przyznaje: to wynik błędu – pracownik pogotowia źle zapisał datę i pomylił dni. Wszystko było gotowe, ale… na jutro. – Gdy pomyłka wyszła na jaw, natychmiast starano się naprawić ten błąd, niestety spóźniliśmy się półtorej minuty, okazało się, że to za długo – mówi Lucyna Kęsicka. – Jest nam przykro, ale takie sytuacje się niestety zdarzają, każdy może się zwyczajnie pomylić, zwłaszcza przy takim ogromie pracy.
Zapis z konferencji prasowej:
„Gdyby ta sytuacja dotknęła naszego klubu, nakazałbym rozegrać zawodnikom spotkanie” – podkreślił na konferencji prasowej prezes SPR Wisły Płock, Andrzej Miszczyński.
Andrzej Miszczyński: SPR Wisła Płock ze swojej strony dopełniła wszystkich formalności, żeby ten mecz się odbył. W dniu 4. lutego 2013 roku stosownym pismem przesłanym do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego zgłosiliśmy zapotrzebowanie na usługi medyczne i pierwsza z nich dotyczyła zapotrzebowania na zespół specjalistyczny w dniu 6. Lutego, od godziny 17.00. Mamy potwierdzenie, że stacja uzyskała to pismo, a więc z naszej strony wszelkie formalności zostały dopełnione.
Są tutaj jakieś wątpliwości dotyczące tego, który czas powinien być liczony, czy ten na tablicy, czy ten przy stoliku. Różnica wynosi 3 minuty, a o walkowerze zadecydowały sekundy.
Przeciwnik nie chciał walczyć na boisku i chciał te, cenne dla niego, punkty podjąć w taki sposób. Dla nas są one również niezwykle cenne bo mogą w konsekwencji mocno skomplikować walkę o mistrzostwo Polski, ale wiem, że po tej sytuacji nasza drużyna będzie jeszcze bardziej zdeterminowana i zjednoczona w wygrywaniu meczów.
Problem jest innej natury – czy taka postawą i zachowaniami, oczywiście zgodnymi z literą prawa, możemy mówić o grze fair i promowaniu piłki ręcznej w Polsce? Ze względu na zbliżające się Mistrzostwa Europy, w tej chwili wszyscy powinniśmy walczyć o dobro tej dyscypliny, wciąż jesteśmy postrzegani jako dyscyplina niszowa i taką sytuacją, jak dzisiaj nie poprawiamy tego wizerunku. Oczywiście każdy może powiedzieć, że sytuacja miała miejsce z winy Wisły Płock, ale czy te 30 sekund miało wpływ na cokolwiek? Jest to cios dla dyscypliny bo mecz się nie odbył, powoduje to frustrację ludzi. We wspólnym interesie klubów jest promocja tej dyscypliny i próba wyniesienia piłki ręcznej na jak najwyższe miejsce postrzegania wśród dyscyplin sportowych. Drużyna Piotrkowa podjęła taką, a nie inną decyzję. Gdyby ta sytuacja dotknęła naszego klubu, nakazałbym rozegrać zawodnikom spotkanie, a gdyby któryś nie chciał wykonać tego polecenia, następnego dnia miałby rozwiązany kontrakt.
Czy jest to sytuacja nieodwracalna?
Będziemy próbowali się odwoływać jeśli chodzi o kwestię czasu, gdyż sami sędziowie stolikowi wiedzą, że istniała różnica między czasem stolikowym a tablicą i pytanie jest który czas uznamy za „odniesienia”.
Źle się stało dla Wisły Płock i dyscypliny, dlatego, ze cokolwiek się nie wydarzy w dalszej części tego sezonu, jeśli Piotrków utrzyma się w lidze, czy też awansuje gdziekolwiek i zadecydują o tym te 2 punkty, zostaną one przez kibiców wypomniane. Jeśli my przez te 2 punkty nie zdobędziemy mistrzostwa Polski, będziemy mogli mieć pretensje do siebie, że sami sobie utrudniliśmy sprawę. Gdybyśmy my znaleźli się w takiej sytuacji, zachowałbym się inaczej.
Nawet w Kielcach?
Myślę, że tym bardziej w Kielcach, dlatego, że jest mi żal przede wszystkim tych wszystkich ludzi, którzy tutaj przyszli stęsknieni po tych dwóch miesiącach rozbratu z tą dyscypliną, gdzie wiadomo, ile było szumu w mediach i wszyscy czekali by zobaczyć znowu swoją drużynę w akcji. Jest to katastrofalny falstart. Szkoda, że tak się stało, ale każdy ma różne poczucie estetyki i swoje własne sumienie i niech każdy żyje z tym do końca sezonu.
Bogumiła Szczukocka (Prezes Zarządu MKS Piotrkowianin): Decyzja drużyny jest jednoznaczna. Nie byłam władna przekonać drużyny do wyjścia na boisko.
W takim razie kto jest władnym w tym klubie, żeby przekonać do czegokolwiek zawodników, skoro prezes nie potrafi?
Decyzja drużyny jest jednoznaczna. To zawodnicy podejmują decyzję czy wychodzą do gry, czy nie. Ja na parkiet nie wyjdę. Ja próbowałam zawodników przekonać do tego żeby wyszli.
Czyli drużyna nie rozumie co znaczy sportowe zachowanie
Sportowe zachowanie w każdej sytuacji jest bardzo ważne. Decyzja jest jednoznaczna – nie wychodzą na boisko
Nie wykonali swojej pracy, a więc nie powinni dostać za to pieniędzy
Tego tak nie ujmę, a my nie rozmawiamy w tej chwili o pieniądzach. To jest wewnętrzna kwestia klubu Piotrkowianin.
Czy wszyscy zawodnicy Piotrkowianina nie chcieli grać?
Żeby niektórym zrobiło się miło powiem, że Witalij Titov był gotów do wyjścia na boisko.
O 36 sekund za późno?
Stoper delegata wskazywał przekroczenie dopuszczalnego opóźnienia rozpoczęcia spotkania o 36 sekund.
Sędziowie międzynarodowi, którzy również siedzieli przy stoliku, posłużyli się zegarem satelitarnym, który z kolei nie wskazał opóźnienia w stosunku do regulaminowego kwardansa. Jako punkt odniesienia wzięty został czas wskazywany na stoperze delegata i na jego podstawie zawodnicy z Piotrkowa mogli opuścić boisko i zainkasować dwa punkty.
Zapraszam do obejrzenia całej galerii zdjęć z… meczu???
Nagranie z momentu wyjścia zawodników z Piotrkowa Trybunalskiego z Orlen Areny
Tekst: sprwislaplock.pl, portalplock.pl
Foto: Paweł Jakubowski